Hejka <3
Bez zbędnego gadania zapraszam na rozdział! Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :) Komentujcie i miłego czytania <3 
     ***
Obudziłam się dosyć 
wcześnie, co świadczyło o tym, że wyrwę moją mamę z błogiego snu. No 
niestety, ale złamana noga uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. To 
nie pierwszy raz, kiedy przez własną głupotę jestem poturbowana. 
Ostatnim razem złamałam sobie nadgarstek i palec, a to dlatego, że 
chciałam 'posiłować się' ze starszym o 5 lat chłopakiem. Nie wiem, czy 
to dlatego, że mam aż tak słabe kości, czy że moja głupota sięga ponad 
granice moich możliwości.  Podniosłam głowę i spojrzałam na zegarek. 
Była 6.00. Nie chcąc budzić mamy leżałam samotnie na łóżku, aż się nie 
obudziła. Gdyby nie ta noga...ale z drugiej strony cieszyłam się, że 
wyszłam z  Michaelem. Naprawdę go lubię. Co z tego, że jest ode mnie o 
wiele starszy albo dlatego, że znamy się bardzo krótko. To nie zmienia 
faktu, że jest dla mnie jak prawdziwy przyjaciel. Przeleżałam w łóżku 
jeszcze 2  godziny, po czym usłyszałam dźwięk otwierających się powoli 
drzwi. To moja mama, zapewne sprawdzała, czy śpię.
- Hej kochanie, jak się czujesz? – spytała i usiadła na brzegu mojego łóżka.
- Okey, tylko strasznie mi się nudzi – założyłam ręce na klatce piersiowej i zrobiłam obrażoną minę na co się tylko zaśmiała.
- Jeszcze trochę i 
będziesz znowu biegać bez opamiętania. – w sumie miała rację. Zaczęło mi
 burczeć w brzuchu. No ciężko się dziwić. Leżałam tak już dobre parę 
godzin. Moja mama słysząc  to wstała i udała się w stronę kuchni. – 
Zaraz ci coś przyniosę. – Po śniadaniu pomogła mi się ubrać, a moje 
wiecznie poplątane włosy związała w dwa warkoczyki. Uwielbiałam kiedy 
mnie czesała. Zawsze robiła mi zaskakujące fryzury. Kiedy skończyła z 
powrotem się położyłam. Tak...znowu. Yhh, nie znoszę tego. Muszę być w 
ciągłym ruchu. Jestem wiercipiętą i nie mogę usiedzieć w jednym miejscu.
 To normalne dla dzieci, prawda? No, ale nie pozostało mi nic poza tym 
do roboty.  Włączyłam sobie telewizor i zaczęłam oglądać to, co akurat 
leciało. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Moim oczom ukazał się 
ogromny misiek. 
Byłam w szoku kiedy go 
zobaczyłam.  Tak naprawdę nie wiedziałam, skąd on wziął się w moim 
pokoju. Kiedy jednak spojrzałam wyżej ujrzałam uśmiechniętego Michaela. 
Widząc, że raczej nie podejdę, zrobił to za mnie. 
- Cześć  Claire! – 
podszedł do mnie i przywitał mnie ogromnym przytulasem.  -  Jak się 
czujesz? – postawił mi tego ogromnego miśka na kolanach i usiadł na 
skraju mojego łóżka. 
- W sumie to dobrze, 
chociaż nie mam co robić. – zaśmiał się na moje słowa, co później sama 
zrobiłam. – Jest śliczny! – powiedziałam wskazując na pluszaka.
- Cieszę się, że ci się 
podoba! –  powiedział. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Michael 
wybrał 'Piotrusia Pana'. Nie wiem skąd wiedział, że to mój ukochany 
film. Jak się okazało jego również. Zaczęliśmy oglądać,  rozmawiać, 
śmiać się i nawet nie wiadomo kiedy nastał wieczór.  – Muszę się już 
zbierać, zrobiło się późno. – jak powiedział, tak zrobił. Nie chciałam 
żeby wracał, ale przecież ma swoje sprawy. Na pewno ważniejsze niż 
siedzenie ze mną. To dziwne, ale mogłabym z nim przesiadywać godzinami. 
Co z tego, że znamy się tak krótko? Co z tego, że jest starszy?  
Oczywiście nawet nie marzę, że mogłabym z nim być. Wiem, że to się nie 
stanie. Przecież to nie możliwe. Muszę postarać się o tę przyjaźń. Nie 
chcę go stracić, jest dla mnie naprawdę ważny...
***
Wróciłem do domu dosyć 
późno. Ale cóż, przynajmniej wykorzystałem wolne popołudnie.  Kiedy 
przekroczyłem próg domu zauważyłem matkę nakrywającą do stołu.  Po 
chwili ujrzała mnie i od razu do mnie podeszła. Oczywiście zaczęła 
wypytywać jak było i dlaczego tyle czasu mi to zajęło. Cieszyłem się, że
 interesuje ją to, co się ze mną działo. Ojca z zasady to nie 
obchodziło, więc nawet nie liczyłem, że o cokolwiek zapyta. Jak zwykle 
siedział w siebie w gabinecie i zajmował się 'papierkową robotą'. Nie 
wiem czym dokładnie, ponieważ nigdy nie pozwalał zajrzeć, a już 
zwłaszcza grzebać w swoich rzeczach. Pomogłem matce dokończyć kolację i 
pobiegłem po moje rodzeństwo. Siedzieli w pokoju. Było w nim nadzwyczaj 
cicho, gorzej niż zwykle. W tamtym momencie poczułem, że coś wisi w 
powietrzu. 
- Co się dzieje? – nie mogąc znieść tej ciszy odezwałem się w końcu. To pytanie skierowałem do moich starszych braci. 
- Ojciec...jest pijany. 
Zabronił nam się stąd ruszać. Nawet nie zauważył, że ciebie brakuje. Nie
 mogliśmy wyjść z tego pokoju przez cały dzień. Wiesz dobrze, że on...- 
nawet nie skończyli mówić. Zaczęli wpatrywać się w moją stronę z 
ogromnym strachem w oczach. Dopiero wtedy poczułem ten ciężki oddech na 
swojej szyi. To był ojciec. Alkohol czuć było na kilometr. 
- O wreszcie jaśnie pan 
raczył się zjawić! – krzyczał. Nie mogłem wykonać żadnego ruchu. 
Momentalnie zamarłem. – Teraz to ja ci pokażę ...! – odchylił rękę w tył
 chcąc mnie uderzyć. Nie zrobił tego. Ktoś za nią chwycił. To była moja 
matka.
- Joseph, uspokój się! 
Jesteś pijany! Natychmiast przestań! Przecież to twój syn! – zaczął się 
szarpać i wyrywać, a ponieważ był pod wpływem alkoholu szybko tracił 
siłę. Nie udało mu się nikomu robić krzywdy. Całe szczęście. 
- Jeszcze dzisiaj byłem 
miły, ale następnym razem pożałujesz gówniarzu! – krzyknął do mnie 
ostatni raz i odszedł. Nie rozumiem go. Pozwolił nam dzisiaj na robienie
 tego, na co mamy ochotę. Dlaczego on to robi? Coraz bardziej sprawia, 
że nie chcę przy sobie jego towarzystwa.  Sam się od nas odsuwa. 
Rozumiem, że kiedy się za dużo wypije robi różne rzeczy, ale żeby wpadać
 w taką furię i chcieć bić się z innymi?  W dodatku z własną rodziną? To
 nienormalne. Rzadko wybuchał AŻ  taką złością jak dzisiaj. 
- Nie przejmujcie się 
dzieci, ja sama chciałabym wiedzieć dlaczego tak się zachowuje. -  
powiedziała mama i wybuchła niepohamowanym płaczem. Wszyscy podbiegliśmy
 do niej i zaczęliśmy się do niej przytulać. Chcieliśmy ją choć trochę 
pocieszyć. Wiemy, jak bardzo przeżywa to, co robi ojciec. Ona 
najzwyczajniej w świecie się o nas martwi. – Dziękuję dzieciaki! 
Jesteście moim całym światem. – pocałowała każdego z nas po czym wstała.
 – Chodźcie, na pewno zgłodnieliście. – miała rację. Byłem strasznie 
głodny,  tak jak reszta. Udaliśmy się po schodach do jadalni i 
usiedliśmy przy stole. Z gabinetu Josepha usłyszeliśmy chrapanie, co 
oznaczało, że na kolacji będzie miła atmosfera. Zjedliśmy wspólnie 
posiłek i pomogliśmy trochę po nim ogarnąć. Kiedy wszyscy poszli do 
pokoi zostałem na chwilę sam z matką. 
- Przepraszam mamo, to 
wszystko przeze mnie. To moja wina, że Joseph znowu się z tobą 
szarpał...przepraszam mamo! Gdybym nie wyszedł to nic by się nie 
stało... – po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Moja mama od razu je 
wytarła i przytuliła mnie mocno uśmiechając się.
- Skarbie to przecież 
nie twoja wina, nie obwiniaj się. To ojciec przesadził. Ty nic nie 
zrobiłeś! I nie płacz kochanie! – uśmiechnąłem się delikatnie do niej i 
chwilę jeszcze staliśmy tak w uścisku. Zacząłem ziewać. – Leć się 
położyć, jesteś zmęczony. Dobranoc  skarbie! – ucałowała mnie w czoło, a
 ja ruszyłem w kierunku mojego pokoju. Przebrałem się w piżamę i 
położyłem się do  łóżka. Nie mogłem przestać myśleć o Claire. Nie wiem, 
co mi się stało, że cały czas o niej myślę. Jest dla mnie ogromnie 
ważna. Nie mogę stracić mojej jedynej i najlepszej przyjaciółki. Jest w 
niej coś niezwykłego, przez co nie mogę oderwać od niej swoich myśli. 
Jest...jedyna w swoim rodzaju.  Mój wewnętrzny monolog przerwał dobrze 
mi znany, sen.
***
Hej miśki <3
A więc wstawiam nowiutki rozdział. Miałam radochę pisząc go. Tym razem pojawia się również sytuacja z perspektywy Claire. Mam nadzieję ze postać tej uroczej i kochanej dziewczynki przypadnie wam do gustu. Nie zapominając o Michaelu oczywiście. Co myślicie o tej niespodziance? ;)
Wielkim zaskoczeniem jest nikt inny jak nasz 'kochany' Joseph. Wiem, że ostatnio opisałam go jako takiego grzecznego tatusia. Tutaj niespodzianka dla antyfanów tej osoby XDD mam nadzieję, że się podoba. Zapraszam do komentowania. To mnie mega motywuje do dalszej pracy <3
Pozdrawiam :)
Olivia <3
A więc wstawiam nowiutki rozdział. Miałam radochę pisząc go. Tym razem pojawia się również sytuacja z perspektywy Claire. Mam nadzieję ze postać tej uroczej i kochanej dziewczynki przypadnie wam do gustu. Nie zapominając o Michaelu oczywiście. Co myślicie o tej niespodziance? ;)
Wielkim zaskoczeniem jest nikt inny jak nasz 'kochany' Joseph. Wiem, że ostatnio opisałam go jako takiego grzecznego tatusia. Tutaj niespodzianka dla antyfanów tej osoby XDD mam nadzieję, że się podoba. Zapraszam do komentowania. To mnie mega motywuje do dalszej pracy <3
Pozdrawiam :)
Olivia <3
Nareszcie się doczekałam... Podoba mi się długość rozdziałów. W sam raz. Czekam na rozdział i Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń