wtorek, 8 sierpnia 2017

Prolog: When we first meet...

Obudził mnie dźwięk czyjegoś ostrego męskiego głosu. Nie podnosiłem się z łóżka, bo myślałem, że to tylko sen. Kiedy jednak usłyszałem otwierające się z niezwykłą siłą drzwi, o mało co z niego nie wypadłem. W progu stał Joseph.
- Raz dwa do cholery wstawaj! Twoi bracia już gotowi, a ty co?! Szybciej, już jesteśmy spóźnieni! – wyszedł trzaskając drzwiami. Ja jakby wyrwany z transu zacząłem się ubierać. Na moje szczęście po chwili byłem już na dole z braćmi. Ojciec patrzył na mnie niezadowolonym wzrokiem, ale po chwili mu to minęło. Matka uścisnęła każdego z nas na pożegnanie. Była 12.40, a na miejsce mieliśmy dotrzeć na 13. No to ładnie. Anielskim cudem zdążyliśmy i kiedy byliśmy już na miejscu usiedliśmy za kulisami i czekaliśmy na swoją kolej. Do czego? Kolejnego konkursu młodych talentów. Mimo, że kochałem występy na scenie to strasznie denerwowały mnie te całe przygotowania. Kiedy stanąłem na linii, która oddziela kulisy od sceny, aby obejrzeć występy innych uczestników poczułem intensywny wzrok na sobie. Nie zwróciłem na to wtedy uwagi. Dosłownie chwilę później usłyszałem krzyki: 'The Jackson 5 zaraz wchodzi', 'wchodzicie za 3o sekund'. Wchodząc na scenę nadal czułem się w pewien sposób obserwowany. Mimo olbrzymiej publiczności ten jeden wzrok przewiercał mnie na wylot. Nasz występ bardzo wszystkim się podobał i dostaliśmy owacje na stojąco. Zaśpiewaliśmy i zatańczyliśmy z braćmi do 'I Want You Back'.  Byliśmy ostatni, więc pozostało nam czekać na wyniki. Prowadzący po pewnym czasie wyszedł na scenę z kopertą w ręce. Stanąłem jak wryty i wyczekiwałem decyzji jury.
- Bardzo dziękujemy wszystkim uczestnikom! Byliście znakomici, ale zwycięzca może być tylko jeden, a jest nim...- czułem narastające napięcie.- The Jackson 5 ! – na te słowa ożywiłem się i zacząłem skakać ze szczęścia po całym backstage'u. Wywołali nas na środek sceny wręczając nam nagrodę. – Gratulujemy chłopaki, byliście niesamowici! – weszliśmy z powrotem za kulisy i przebraliśmy nasze koncertowe stroje. Nieoczekiwanie podszedł do mnie jeden z ochroniarzy, a za nim stała pewna niska dziewczynka.
- Ktoś chciałby z Tobą porozmawiać - odsunął się nieco, a przede mną stanęła, widać zawstydzona dziewczyna.
- Ktoś chciałby z Tobą porozmawiać  - odsunął się nieco, a przede mną stanęła, widać zawstydzona dziewczyna
- Cześć, jestem Michael – wystawiłem ku niej moją dłoń, którą chwyciła delikatnie.
- Jestem Claire - nieśmiało schyliła głowę na co delikatnie ją przytuliłem, na co ona zaczęła mnie 'dusić'. Zaśmiałem się, na co ona obdarowała mnie prześlicznym uśmiechem. Była naprawdę śliczną, niską blondynką o niebieskich oczach. Było w niej coś niezwykłego. To właśnie ona tak uważnie mi się wcześniej przyglądała. Poprosiłem ochroniarza, aby zostawił nas samych. Chciałem się z nią trochę poznać. Widząc, że jest speszona moją osobą zacząłem mówić pierwszy.
- Skąd jesteś?
- Z New Jersey, ale od kilku lat mieszkam w Gary. To niedaleko Ciebie! Zaledwie trzy ulice dalej.- byłem jednocześnie zaskoczony, jak i zadowolony. Cieszyłem się, że może znajdę normalną przyjaciółkę, bo ciągłe siedzenie w domu z braćmi zaczęło się robić nudne. Mimo, że miałem 12 lat, już miałem tego dość.
- Może chciałabyś jutro wyjść się pobawić? – wiedziałem, że niedaleko domu jest szkoła, plac zabaw i boisko. Na to pytanie uśmiechnęła się, co było chyba odpowiedzią na nie.
- Jasne! A może chcesz...- tutaj urwała słysząc wchodzącą do pomieszczenia osobę. To był mój ojciec.
- Ruszaj ten chudy zad i do samochodu! – na ten dźwięk aż podskoczyłem. Zawsze bałem się ojca. W jego oczach widziałem niepohamowaną złość i nienawiść. Wielokrotnie nie mogłem wytrzymać w jego towarzystwie, mdlałem, źle się czułem. Nie pozwalał nazwać się tatą. Dlatego mówiłem do niego Joseph – ten sam oschły i bezuczuciowy Joseph. Chcąc uniknąć kłótni i złości z jego strony posłusznie wstałem i udałem się w stronę auta. Zdążyłem pomachać Claire na pożegnanie, nim z piskiem opon ruszyliśmy w kierunku domu. Kiedy tylko mama nas zobaczyła od razu zaczęła nam gratulować i była z nas bardzo dumna. Ojciec natomiast nie odzywał się wcale. Tak jakbyśmy zawalili występ. Ale nie chciałem się nim przejmować, bo doskonale znałem jego kaprysy. Myślałem cały czas o Claire. Bardzo chciałem się już z nią zobaczyć. Naprawdę ją polubiłem. Zmęczony całym dniem niewiadomo kiedy, zasnąłem.




Hejka <3
Tak więc jest i prolog. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentujcie, chcę znać waszą opinię. Jeśli będziecie zadowoleni to wstawiam pierwszy rozdział ;)
Pozdrawiam, Olivia <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz