Obudził mnie dźwięk
czyjegoś ostrego męskiego głosu. Nie podnosiłem się z łóżka, bo
myślałem, że to tylko sen. Kiedy jednak usłyszałem otwierające się z
niezwykłą siłą drzwi, o mało co z niego nie wypadłem. W progu stał
Joseph.
- Raz dwa do cholery
wstawaj! Twoi bracia już gotowi, a ty co?! Szybciej, już jesteśmy
spóźnieni! – wyszedł trzaskając drzwiami. Ja jakby wyrwany z transu
zacząłem się ubierać. Na moje szczęście po chwili byłem już na dole z
braćmi. Ojciec patrzył na mnie niezadowolonym wzrokiem, ale po chwili mu
to minęło. Matka uścisnęła każdego z nas na pożegnanie. Była 12.40, a
na miejsce mieliśmy dotrzeć na 13. No to ładnie. Anielskim cudem
zdążyliśmy i kiedy byliśmy już na miejscu usiedliśmy za kulisami i
czekaliśmy na swoją kolej. Do czego? Kolejnego konkursu młodych
talentów. Mimo, że kochałem występy na scenie to strasznie denerwowały
mnie te całe przygotowania. Kiedy stanąłem na linii, która oddziela
kulisy od sceny, aby obejrzeć występy innych uczestników poczułem
intensywny wzrok na sobie. Nie zwróciłem na to wtedy uwagi. Dosłownie
chwilę później usłyszałem krzyki: 'The Jackson 5 zaraz wchodzi',
'wchodzicie za 3o sekund'. Wchodząc na scenę nadal czułem się w pewien
sposób obserwowany. Mimo olbrzymiej publiczności ten jeden wzrok
przewiercał mnie na wylot. Nasz występ bardzo wszystkim się podobał i
dostaliśmy owacje na stojąco. Zaśpiewaliśmy i zatańczyliśmy z braćmi do
'I Want You Back'. Byliśmy ostatni, więc pozostało nam czekać na
wyniki. Prowadzący po pewnym czasie wyszedł na scenę z kopertą w ręce.
Stanąłem jak wryty i wyczekiwałem decyzji jury.
- Bardzo dziękujemy
wszystkim uczestnikom! Byliście znakomici, ale zwycięzca może być tylko
jeden, a jest nim...- czułem narastające napięcie.- The Jackson 5 ! – na
te słowa ożywiłem się i zacząłem skakać ze szczęścia po całym
backstage'u. Wywołali nas na środek sceny wręczając nam nagrodę. –
Gratulujemy chłopaki, byliście niesamowici! – weszliśmy z powrotem za
kulisy i przebraliśmy nasze koncertowe stroje. Nieoczekiwanie podszedł
do mnie jeden z ochroniarzy, a za nim stała pewna niska dziewczynka.
- Ktoś chciałby z Tobą porozmawiać - odsunął się nieco, a przede mną stanęła, widać zawstydzona dziewczyna.
- Cześć, jestem Michael – wystawiłem ku niej moją dłoń, którą chwyciła delikatnie.
- Jestem Claire -
nieśmiało schyliła głowę na co delikatnie ją przytuliłem, na co ona
zaczęła mnie 'dusić'. Zaśmiałem się, na co ona obdarowała mnie
prześlicznym uśmiechem. Była naprawdę śliczną, niską blondynką o
niebieskich oczach. Było w niej coś niezwykłego. To właśnie ona tak
uważnie mi się wcześniej przyglądała. Poprosiłem ochroniarza, aby
zostawił nas samych. Chciałem się z nią trochę poznać. Widząc, że jest
speszona moją osobą zacząłem mówić pierwszy.
- Skąd jesteś?
- Z New Jersey, ale od
kilku lat mieszkam w Gary. To niedaleko Ciebie! Zaledwie trzy ulice
dalej.- byłem jednocześnie zaskoczony, jak i zadowolony. Cieszyłem się,
że może znajdę normalną przyjaciółkę, bo ciągłe siedzenie w domu z
braćmi zaczęło się robić nudne. Mimo, że miałem 12 lat, już miałem tego
dość.
- Może chciałabyś jutro
wyjść się pobawić? – wiedziałem, że niedaleko domu jest szkoła, plac
zabaw i boisko. Na to pytanie uśmiechnęła się, co było chyba
odpowiedzią na nie.
- Jasne! A może chcesz...- tutaj urwała słysząc wchodzącą do pomieszczenia osobę. To był mój ojciec.
- Ruszaj ten chudy zad i
do samochodu! – na ten dźwięk aż podskoczyłem. Zawsze bałem się ojca. W
jego oczach widziałem niepohamowaną złość i nienawiść. Wielokrotnie nie
mogłem wytrzymać w jego towarzystwie, mdlałem, źle się czułem. Nie
pozwalał nazwać się tatą. Dlatego mówiłem do niego Joseph – ten sam
oschły i bezuczuciowy Joseph. Chcąc uniknąć kłótni i złości z jego
strony posłusznie wstałem i udałem się w stronę auta. Zdążyłem pomachać
Claire na pożegnanie, nim z piskiem opon ruszyliśmy w kierunku domu.
Kiedy tylko mama nas zobaczyła od razu zaczęła nam gratulować i była z
nas bardzo dumna. Ojciec natomiast nie odzywał się wcale. Tak jakbyśmy
zawalili występ. Ale nie chciałem się nim przejmować, bo doskonale
znałem jego kaprysy. Myślałem cały czas o Claire. Bardzo chciałem się
już z nią zobaczyć. Naprawdę ją polubiłem. Zmęczony całym dniem
niewiadomo kiedy, zasnąłem.
Hejka <3
Tak więc jest i prolog. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Komentujcie, chcę znać waszą opinię. Jeśli będziecie zadowoleni to wstawiam pierwszy rozdział ;)
Pozdrawiam, Olivia <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz